Recenzja filmu

Tylko strzelaj (2007)
Michael Davis
Clive Owen
Monica Bellucci

Komediowe kino akcji, z przymrużeniem obu oczu

Pan Smith siedzi spokojnie na przystanku autobusowym i zajada marchewkę. W pewnym momencie mija go, biegnąc, młoda kobieta w ciąży. Za nią podąża niezbyt sympatycznie wyglądający zbir, z bronią w
Pan Smith siedzi spokojnie na przystanku autobusowym i zajada marchewkę. W pewnym momencie mija go, biegnąc, młoda kobieta w ciąży. Za nią podąża niezbyt sympatycznie wyglądający zbir, z bronią w ręku. Smith przez chwilę siedzi nieruchomo, kalkując. Potem wstaje i rusza na pomoc dziewczynie. W opuszczonym magazynie dochodzi do strzelaniny, podczas której Smith broni młodej matki przed bandą przestępców, a przy okazji odbiera poród. Niestety, podczas wymiany ognia matka dziecka ginie, a Smith postanawia bronić noworodka przed niebezpiecznymi ludźmi, którzy za wszelką cenę pragną go uśmiercić...   Kino akcji przeżywa poważny regres. Gdzie się podziały hity kinowe, takie jak "Szklana pułapka", która była czymś więcej niż zwykłym filmem, gdzie facet, który wydaje się niezniszczalny, zabija kupę ludzi, ratując przy tym swoją żonę. Film ten posiadał jeszcze kilka większych atutów, przykładowo w postaci Bruce'a Willisa, który, wcielając się w postać Johna McClane'a, na stałe wpisał się w klasykę kina. Dziś, we współczesnym kinie, typu "zabili go i uciekł", brakuje kogoś takiego, jak McClane. Mamy tylko drewnianych byczków, ogolonych na zero, przeszywających wrogów "lodowatymi" spojrzeniami martwych oczu. Tacy bohaterowie nie mogą wzbudzić naszej sympatii, tak jak robił to wspomniany McClane. Więc co robić, skoro nie udaje się wskrzesić tradycyjnego kina akcji?   Zrobić to, co zrobił Michael Davis. Mianowicie sparodiować to, co twórcy kina tego nurtu tworzyli w latach 80. Ale nie jest to typowa parodia, bo nie ma tutaj wyraźnych odniesień do danego tytułu. To po prostu film absolutnie niewiarygodny, przekoloryzowany do granic możliwości. Sceny akcji są wręcz surrealistyczne, bo nawet McClane nie potrafiłby zrobić tego, co na ekranie wyprawia wspomniany Pan Smith, który zabija swoje ofiary na różne sposoby, od pistoletu, poprzez karabin, na...marchewce kończąc. Nawet z tak, wydawałoby się, niegroźnej rzeczy, ten facet umie zrobić broń. Być może to nie jest taki bohater, o jakim mówiłem, czyli styl "yuppi kaey, motherfucker", ale zimny morderca, który za bezlitosną maską egzekutora skrywa pokłady ironii i czarnego humoru.   Oczywiście, scenariusz nie gra większej roli, jest jedynie podkładem do niekończących się sekwencji scen akcji, które miały wbijać w fotel z emocji, ze śmiechu i obrzydzenia. Owszem, mamy tutaj humor i to w naprawdę dużych dawkach. Ośmieliłbym się nawet postawić tezę, iż ten obraz to nieco sztampowa komedia akcji. Ale założenie reżysera było chyba takie, byśmy tak ten film odebrali. Więc dziwię się niektórym użytkownikom tego portalu, iż oceniają ten film jako zwykły akcyjniak, bo ten obraz takowym nie jest. Przecież to da się zauważyć już w pierwszej scenie.   Aktorsko nie jest źle, chociaż w takiej konwencji, jaką reżyser narzucił, kręcąc film, aktorzy to tylko dodatek do strzelanin i wybuchów. Mamy tutaj brytyjskiego przystojniaka, Clive'a Owena, który gra Pana Smitha. Muszę przyznać, iż ze względu na swoją powierzchowność znakomicie pasuje do takich ról. Monica Bellucci rozpala wyobraźnię facetów jako seksowna i cwana prostytutka, kochanka i powiernica Smitha. Ale chyba najbardziej zaskoczył Paul Giamatti, jako mściwy szef grupy, ścigającej Smitha. Po rolach trenerów, przyjaciół głównych bohaterów i ratownika nimf, Giamatti dostał łatkę dobrego wujaszka. Tym filmem udowadnia, że sprawdza się także w zupełnie innej konwencji.   "Tylko strzelaj" to przewrotne i zabawne kino akcji, z przymrużeniem oka... a nawet obu oczu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones