Oglądam już nie wiem który raz. I lubię coraz bardziej.
Uważam, że zaistniałą tu najsympatyczniejsza rola... 4planowa (?). Bankiera, który czuwa nad pulą z pokera. Jest doprawdy rozczulająco niegroźny i przyjazny :)
Po premierze Spectre muszę powiedzieć, że tam niby druga miłość (?!) Bonda jest totalnie nijaka, w zasadzie jest głęboki brak chemii, to tak na tle CR.
Podzielam zdanie. To jeden z tych filmów, które można oglądać wiele razy i się nie nudzą - najlepszy typ filmu.
Sympatyczna postać to również Matiz. Bardzo miły i pomocny gość a przynajmniej dla przyjaciół.
Pozdrawiam
Zgodzę się, że ten film jest jak wino. Z roku na rok z każdym obejrzeniem klimat jest co raz silniejszy.
Dla mnie ten film to mistrzostwo. Nie potrafię sobie wyobrazić, że kiedykolwiek powstanie coś lepszego (chociaż pewnie powstanie, bo wcześniej też tak mówiłem). Poza utworem otwierającym wszystko mi się tu podoba. Kolejne Bondy z Craigiem wyglądają wręcz dziecinnie pod względem scenariusza, bo "Casino Royale" ma dość skomplikowaną fabułę, a jednocześnie jest ona doskonale poprowadzona. Tak naprawdę cała seria trzyma poziom głównie dzięki Craigowi, ale CR jest świetny całym swym całokształtem.
Tez bardzo lubię ten film, widowiskowy i trzymający w napięciu, przynajmniej za pierwszym razem. Nie do końca przekonuje mnie romantyczna natura Bonda-Craiga. Natomiast tekst o palcu należy do najgłupszych, w opozycji do dialogu o naturze ostatnich chwil antagonisty Bonda.
"Nie do końca przekonuje mnie romantyczna natura Bonda" - to akurat prawda, raziło takie trochę naiwne podejście typowego przecież "twardziela" który zna wszystkie chwyty ;)
Mnie przekonuje. Jeśli człowiek naprawdę się zakocha, to w okresie trwania tego najsilniejszego uczucia, zyje w innym swiecie. On był w stanie porzucić dotychczasowe życie, dla miłości swojego życia. Nie czytałam powieści, może tam było to inaczej przedstawione i scenarzysta dodal od siebie uczuciowego Bonda. Ale mi to kompletnie nie przeszkadzało, wręcz dodało to wymiarowosci jego postaci, widzimy człowieka, który ma ludzkie naturalne odruchy, emocje i uczucia. Samo Casino jest najlepszym Bondem, pod każdym wzgledem, mimo, ze ogladalam już z 8 razy, za każdym razem ciesze się, gdy leci w tv i oglądam. Czarny charakter, tez fantastycznie dobrany, Mikkelsen rownie mocno przyciąga wzrok, aż szkoda, ze nie zagra w innej części. Rewelacyjne widowisko.
Może u 20-latka, u faceta dojrzałego, który zna życie (i setkę kobiet?) raczej emocje są na drugim planie (zawodowy agent, czasami morderca?), co nie znaczy, że ich nie ma, a sam film oczywiście fajny i oceniłem wysoko jak pamiętam.
Tak,tez tak mam,chyba jedyny film ktory za kazdym razem mnie angazuje,wszystko dopracowane i najlepsza czesc wszystkich Bondow w ogole.
Po obejrzeniu Skyfall, Spectre i dzisiaj No Time to Die z usmiechem na twarzy stwierdza, ze CR to prawdziwy najsterszyk!