Na pewno mogło być gorzej. Mogli dać więcej muzy a'la Lisa Gerard, albo jakieś techno. Do tego bullet... przepraszam... sword time. I jeszcze parę innych popularnych holiłuckich trików. A było całkiem fajnie. Nie było jakiejś nachalnej dosłowności. A że naiwnie? Że o honorze? Straszne, że zaczynamy honor utożsamiać z głupotą i naiwnością. Sorry takie mamy czasy :/
Patetycznie było, ale chyba trudno było oczekiwać czegoś innego. Troszkę zaleciało Mission Impossible w pewnym momencie. Ale nie będę ukrywał, że jednak mi się podobał :)