Film sprawnie nakręcony ze średniowiecznym, rycerskim klimatem jednak strasznie patetyczny. Widać straszne zadęcie oraz sporo niespójności w scenariuszu a także trochę zapożyczeń ze znanych filmów. A na koniec miało być tajemniczo z nutką niedopowiedzenia a wyszło takie trochę zabili go i uciekł. Mimo wszystko sceny walk, ładne ujęcia, muzyka, niezła gra aktorska a także wartości jakie ze sobą niesie (potępienie chciwości władzy, honor, walka o godnośc itp itd) sprawia, że film ogląda się zaskakująco dobrze i mimo banalności treści ze sporym zaciekawieniem. Gdybym go jednak nie obejrzał świat by się nie zawalił.
MI się wydaje, że scena kiedy wraca do żony, po ubiciu tego ministra, ma miejsce przed egzekucja. Tak więc, niestety nasz główny bohater, ostatecznie stracił głowę. Z resztą sporo było retrospekcji w tym filmie. Co do reszty, zgadzam się. Tragedii nie ma, do dzieł też nie ma co zaliczać. Takie 6/10.
Scena z finału ściągnięta z rewelacyjnego Mr. Brooks z Costnerem, ale tam miała sens a tu to jakaś bzdura
Film bardzo podobny do 47 roninów ale tak patetyczny, że aż ciężko się to ogląda, no i ten finał.
Film dość słaby IMO (daję 5). Zadęcie straszliwe - wielmoża Bartok miał tak sćiągnięte "honorem" półdupki, że mógłby iść w zawody z Jagienką w łupaniu orzechów :) Scenarisz bardzo wtórny - klasyczna japońska opowieść o honorze i zemście, podana w dziwacznych dekoracjach a'la średniowieczna Europa - poza tym zupełnie szablonowo i niewiarygodnie. Aktorsko też słabo. Film "Król Artur" z tym samym Owenem, też przecież nienadzwyczajny, jest o klasę lepszy.